Psychodietetyka? Z czym to się je?
Od dawna interesują mnie kwestie zależności pomiędzy jedzeniem, emocjami, przybieraniem na wadze. Czy rzeczywiście wszystkim steruje nasz mózg? Jak uchronić się przed emocjonalnym podejście do jedzenia, czy jest to w ogóle możliwe i jak zmienić swoje nawyki żywieniowe. Między innymi te tematy poruszamy w wywiadzie z psychologiem, psychodietetykiem Agnieszką Małgorzatą Zielińską.
Czym zajmuje się psychodietetyk i jakie musi posiadać kwalifikacje? Czym różni się od „zwykłego” dietetyka?
Psychodietetyka to młoda dziedzina wiedzy. Szacuje się, że w Polsce istnieje od ok. 10 lat. Łączy wiedzę o psychologicznych mechanizmach zachowań jedzeniowych z umiejętnością terapeutycznego oddziaływania na osoby, które utraciły kontrolę nad procesem jedzenia, oraz wybranymi zagadnieniami z zakresu dietetyki.
Studia podyplomowe z zakresu psychodietetyki prowadzi Uniwersytet SWPS w kilku miastach w Polsce i są one przeznaczone zasadniczo dla absolwentów psychologii oraz dietetyki. Sposób pracy konkretnego psychodietetyka w dużym stopniu kształtuje jego podstawowe wykształcenie. „Zwykły” dietetyk koncentruje się w swojej pracy z pacjentem wyłącznie na celu, jakim jest utrata wagi lub leczenie konkretnych zaburzeń. Oddziałuje wyłącznie dietą, czyli układa dietę mającą pomóc osiągnąć założony cel. Psychodietetyka interesuje raczej wykrycie czynników, które doprowadziły do powstania problemu i praca w obszarze zmiany nawyków jedzeniowych.
Od czego trzeba zacząć idąc do psychodietetyka? Spis tego co jemy? Rachunek sumienia?
Większość osób, które decydują się na wizytę u psychodietetyka, ma za sobą wiele niepowodzeń w odchudzaniu, stosowało wiele diet, próbowało różnych „cudownych” środków. Psychodietetyk to najczęściej „ostatnia deska ratunku”, po którą sięgają osoby, które zrozumiały, że samo stosowanie diet po prostu nie działa, że trzeba podejść do tego od innej strony. Dlatego podstawowo trzeba zacząć od tego, jaka jest nasza motywacja. Dlaczego idziemy do psychodietetyka? Dlaczego właśnie teraz? Z psychodietetykiem na pewno będziemy ustalać cele, ale też szukać przyczyn obecnego stanu rzeczy, zastanawiać się nad historią naszego odchudzania i niepowodzeń z tym związanych. Warto sobie przypomnieć, kiedy po raz pierwszy zaczęliśmy się odchudzać. Może pamiętamy, jaka była nasza waga przez zastosowaniem pierwszej diety, a może zaczęliśmy tak dawno, że już nie wiemy, jaka była nasza prawidłowa waga? Będziemy diagnozować nasz styl jedzenia i nasze nawyki z nim związane, dlatego warto przez kilka, np. 3-7 dni obserwować siebie i prowadzić zapiski tego co jemy, w jakich okolicznościach, o jakich porach i jakie towarzyszą temu uczucia.
Na co musimy się przygotować?
Na to, że nie będzie łatwo, że samo chodzenie do psychodietetyka nie rozwiąże niczego za nas bez naszego udziału, że psychodietetyk nie posiada czarodziejskiej różdżki, która rozwiązuje problemy. Na to, że odkryjemy pokłady trudnych emocji i sprawy, o których nie chcielibyśmy pamiętać czy rozmawiać. W psychodietetyce mówimy, że nadwaga czy otyłość nie są problemem lecz skutkiem problemu. Wreszcie na to, że proces zmiany, jest procesem długotrwałym i z samego założenia w ten proces wpisane są porażki. Na początku będziemy tych porażek doświadczać bardzo wiele i bardzo często, ale zmiana jest procesem zmniejszającym stopniowo liczbę porażek na rzecz sukcesów.
Po co nam psychodietetyk? Dlaczego warto się do niego wybrać?
Psychodietetyk jest naszym towarzyszem zmiany, osobą, która pomoże nam zobaczyć prawdziwe oblicze naszych problemów i dojść do ich źródła. Jest fachowcem, który skoryguje nasze błędne przekonania, oceny dotyczące samych siebie. Badania potwierdzają, że stosowanie restrykcyjnych diet zaburza nie tylko obraz ciała, ale również procesy samoregulacji na poziomie fizjologicznym. Tracimy umiejętność odczytywania sygnałów płynących z ośrodków głodu i sytości w mózgu, zaburza się praca tych ośrodków. Skutkiem tego nie wiemy, kiedy jesteśmy głodni i sięgamy po jedzenie zwykle z zupełnie innych przyczyn niż uczucie głodu, takich jak stres, nuda czy po prostu dostępność jedzenia. Inne badania mówią z kolei o tym, że im większa otyłość, tym trudniej osobie oszacować, ile właściwie je. Nie doszacowujemy ilości zjadanego pożywienia średnio o 30%. (http://www.motywacja.biz/downloads/books/id4941-psychologiczne-ograniczenia-monografia.pdf, z kolei autorka odwołuje się do następujących badań naukowych: Wenzlaff, R.M. (1993). The mental control of depression: Psychological obstacles to emotional well-being. W: D.M. Weger, J.W. Pennebaker (red.), oraz Handbook of mental control . Englewood Cliffs, NJ: Prentice Hall.)
A co z popularnymi dietami? Dlaczego coraz częściej mówi się, że stosowanie diet nie działa?
Popularne diety najczęściej opierają się na restrykcyjnym ograniczeniu kaloryczności spożywanych posiłków lub zaburzeniu proporcji składników odżywczych, które powinny wynosić 55-60% węglowodanów, ok. 15 % białka i do 30% tłuszczu w dobowym spożyciu. Wiele popularnych diet to tzw. diety nadmiarowo-niedoborowe, koncentrujące się na jednym składniku, czyli np. ograniczające drastycznie spożycie węglowodanów na rzecz wysokiego udziału białka (dieta Dukana) lub tłuszczu (dieta Atkinsa, Kwaśniewskiego czy ostatnio zyskująca na popularności dieta ketogeniczna). Szkodliwy wpływ diety wysokobiałkowej np. w postaci uszkodzenia nerek wykazali m.in. badacze z Uniwersytetu w Granadzie (Hiszpania) (http://www.theguardian.com/world/2014/jan/26/pierre-dukan-diet-creator-struck-off-france)
Diety te, stosowane na krótką metę, prowadzą zazwyczaj do szybkiej utraty masy ciała, jednak po zakończeniu i powrocie osoby do standardowego dla niej sposobu żywienia wywołują efekt jo-jo. Jednocześnie nie można ich stosować jako trwały sposób odżywiania, ponieważ prowadzą do niedoborów i różnych chorób. Warto więc dobrać odpowiednią dietę u profesjonalisty i nie ulegać modom, a zawłaszcza „cudownym” dietom lansowanym w czasopismach kobiecych. Pamiętajmy jednocześnie, że to co sprawia nam największą trudność, to utrzymanie diety.
Sami nie damy sobie rady z dietą?
Na pewno są osoby, które potrafią przestrzegać ustalonej diety. Zazwyczaj jednak silniejsi jesteśmy w teorii, aniżeli w praktyce. W większości przypadków doskonale wiemy, co powinniśmy jeść, a co nam szkodzi. Znamy ogólne zasady zdrowego żywienia. Zdajemy sobie sprawę, że trzeba być aktywnym fizycznie, jeść pięć posiłków dziennie, spożywać duże ilości owoców i warzyw, a ograniczać cukry proste, tłuszcz zwierzęcy i produkty przetworzone. Jednak z jakichś powodów tego nie robimy. Wiemy, że palenie papierosów szkodzi. A jednak ignorujemy ostrzeżenia na paczkach papierosów, pijemy alkohol, który szkodzi zdrowiu, stołujemy się w restauracjach typu fast-food. Dlaczego? Być może potrzebujemy kogoś, kto pomoże nam przeprowadzić skutecznie zmianę nawyków żywieniowych.
Dlaczego się przejadamy? Czy może wynikać to ze stresu, silnie zakorzenionych negatywnych emocji? Jakie jeszcze mogą być tego przyczyny?
Przyczyny oczywiście mogą być różne. Tak jak wspominałam, możemy mieć rozregulowane mechanizmy odczuwania głodu i sytości wskutek stosowanych diet odchudzających. Możliwe, że jemy „emocjonalnie” czyli „zajadamy” zarówno emocje negatywne, jak i pozytywne. Często lęk, nudę, samotność mylimy z odczuciem głodu. Emocje pozytywne z kolei mogą wywoływać w nas chęć „ucztowania”, jako nagrody. Dzieje się tak zwłaszcza, jeśli od dziecka traktowaliśmy jedzenie jako nagrodę. Mówię tu o sytuacji, gdy rodzice, dziadkowie lub inne osoby nagradzały nas słodyczami i utrwaliliśmy sobie wzorzec: jedzenie, smak słodki = przyjemność, gratyfikacja. Takie zależności kształtują się bardzo wcześnie, ok. 2 roku życia.
Jak bardzo negatywne emocje (smutek, złość itp.) są powiązane z łaknieniem?
Bardzo. Zwłaszcza, jeśli nauczyliśmy się radzić sobie z negatywnymi uczuciami stosując strategie ucieczkowe. Jedną z nich jest objadanie się.
Jak zmotywować się do zmiany nawyków? Jak motywować się do jedzenia zdrowego?
W budowaniu własnej motywacji ważne jest precyzyjne określenie powodów, dla których chcemy zmienić stan obecny oraz celów, jakie sobie stawiamy. Cele muszą być oczywiście zgodne z zasadą SMART, czyli specyficzne, mierzalne, akceptowalne, realistyczne i określone w czasie. Koniecznie na piśmie, w formie kontraktu samego ze sobą. Robimy bilans kosztów i zysków obecnego stanu i zmiany. Sprawdzamy, czy mamy przestrzeń w życiu i zasoby, by w ogóle się do tej zmiany zabierać, a kiedy już do niej przystąpimy, realizujemy konsekwentnie. Pamiętamy, że zmiana jest procesem długotrwałym, w którym muszą po drodze występować porażki. Nagradzamy się więc za sukcesy, ale nie karzemy za porażki. Pamiętajmy, że porażki to tylko informacje, że „tak to nie działa”, czyli w ten sposób, w tych okolicznościach takie postępowanie nie ma racji bytu. Uczymy się więc, co zmieniać, żeby działało. Psychodietetyk, jest towarzyszem procesu zmiany. Pomaga wyznaczać realistyczne cele, ułożyć plan działania. Prowadzi nas przez kolejne etapy realizacji i daje pozytywne wzmocnienia. Jednak to nie on dokonuje zmiany. Dokonujemy jej sami! Psychodietetyk ma zaszczyt ją obserwować.
Gdzie szukać motywacji? Czy bliska osoba w postaci mamy lub przyjaciółki jest dobrym jej źródłem?
Motywację musimy odnaleźć przede wszystkim w sobie. Mama czy przyjaciółka mogą nas wspierać w procesie zmiany i to jest bardzo ważne wsparcie, ale nie możemy chcieć się zmienić, bo nasza mama tego chce. Jeśli tak będziemy pojmować powody zmiany, nie będzie ona nigdy trwała, ponieważ nie będą to nasze własne powody. Reagujemy agresywnie zazwyczaj wtedy, kiedy inni ludzie próbują nam coś narzucić. Nawet jeśli robią to z miłości.
Dlaczego oszukujemy się, że wcale nie mamy nadwagi i jesteśmy idealni?
Bo działają nasze mechanizmy obronne. Lubimy dobrze o sobie myśleć, co jest przejawem zdrowia psychicznego lub wypieramy głęboko problem, bo bardzo boimy się zmiany, co również jest przejawem zdrowia psychicznego, a przynajmniej sprawnie działających mechanizmów chroniących to zdrowie. Gdybyśmy nie potrafili wypierać tego, co budzi nasze głębokie lęki, zwariowalibyśmy szybciej niż myślisz. Często zaprzeczamy istnieniu problemu nie tylko dlatego, że u podłoża niechęci do zmiany leży lęk, ale także dlatego, że trwanie w status quo daje nam pewne korzyści. Niekoniecznie je sobie uświadamiamy. Może być na przykład tak, że kobieta po urodzeniu dziecka nie może zrzucić nadwagi, ale tak naprawdę boi się powrotu na rynek pracy. Dopóki ma nadwagę zyskuje pretekst do zrzucania swoich niepowodzeń w poszukiwaniu pracy na swój „nieatrakcyjny” wygląd.
Jemy źle, ale co zrobić żeby uchronić nasze dzieci przed takimi błędami i od małego uczyć je zdrowego odżywiania?
Przede wszystkim zacząć od siebie. Dzieci uczą się przez przykład, jaki im dajemy, naśladują nas świadomie i nieświadomie. Jeśli utrwalimy niewłaściwe nawyki żywieniowe w domu, to one z nimi wejdą w świat dorosłych i zmiana będzie bardzo trudna.
* Szybkotaniosmacznie.com rozmawiało z Agnieszką Małgorzatą Zielińską, mgr psychologii, absolwentką Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz studiów podyplomowych z psychodietetyki na Uniwersytecie SWPS w Warszawie.
Świetny wpis!! Bardzo potrzebny i na czasie 🙂
Pssst… drobny błąd w tytule 😉
Pozdrawiam
Dzięki za czujność 😀
zawsze do usług 🙂
Bardzo ciekawy wpis 🙂 Wydaje mi się, że sam dietetyk często nie może pomóc, bo nadmierne jedzenie i nadwaga mają swoje korzenie dużo głębiej niż tylko w źle zbilansowanej diecie.
Zdecydowanie. Dietetyk jest dobrym początkiem, ale często jest to zbyt „drobny” krok. Z drugiej strony przerażające co się z nami dzieje, że jemy więcej, by zagłuszyć nasze słabości, ból, strach i wszelkie negatywne emocje. Na chwilę czujemy się lepiej i za chwilę znowu wpadamy w pułapkę jedzenia (bo zjedliśmy i przytyliśmy). Błędne koło :/
Fajny i ciekawy materiał, trafnie zadane pytania i całkiem zgrabne wyczerpanie tematu 😉
Super temat, zwrócona została uwaga na wiele ciekawych aspektów. Jednak sprawa odnośnie „zwykłego dietetyka” została trochę uproszczona, może wynika to z faktu, że rozmowa mimo wszystko była prowadzona z psychologiem, a nie dietetykiem – mamy tutaj niejako relację jednej strony.
Nie jest tak, że ten „zwykły” dietetyk, koncentruje się tylko na celu/utracie masy i koniec. Celem każdego prawdziwego dietetyka jest również TRWAŁA zmiana nawyków żywieniowych, tak aby pacjent mógł pewnego dnia poradzić sobie bez niego, dokonując świadomych wyborów żywieniowych, również w sytuacjach kryzysowych. Jeśli to możliwe również dotarcie do pacjenta i diagnoza przyczyny, każdy dietetyk po studiach ma, co prawda ograniczone ze względu na przeładowany program, ale jednak przygotowanie psychologiczne, wielu rozwija się dodatkowo w tym kierunku.
Często podczas spotkania w gabinecie więcej czasu upływa na rozmowie niż na 'faktycznych’ działaniach „zwykłego dietetyka”, czasami mamy wrażenie, że ludzie przychodzą właśnie porozmawiać, a nie po kolejny jadłospis. Kontakt z pacjentem nie ogranicza się tylko do pomiarów i przelewu na konto, telefony, smsy, maile – ciągły kontakt. Bywa, że pacjent przysyła MMS’a z nowym zwierzakiem, czy dzwoni bo sprawy prywatne się sypią i potrzebuje wsparcia. Oczywiście, są „dietetycy” pracujący w dużych ogólnopolskich sieciach gdzie nawet dieta ich nie interesuje – tylko wciskanie ludziom odżywek, a co za tym idzie robią negatywny PR prawdziwym dietetykom. Nie generalizujmy, nie dzielmy na „zwykłych” i „psycho”, studia/podyplomówki/kursy dają podstawy do zostania specjalistą, jednak nim nie czynią. Specjalistą czyni ciężka praca, rozwój i odpowiednie wykorzystanie posiadanej wiedzy, tak naprawdę wszystko zależy od człowieka.
Dobra, koniec ,bo wyjdzie, że się czepiam, a artykuł-wywiad naprawdę mi się podobał 🙂
Temat rzeka. Można pisać o tym prace magisterskie 🙂 Też zawsze się tym fascynowałam, jak to jest, że jedzenie uszczęśliwia, dlaczego? Jestem jedną z tych osób, które są uzależnione od jedzenia i niekiedy po prostu MUSZĘ coś zjeść, niestety..
Nie tylko magisterską, ale doktorat a może nawet na habilitację by materiału starczyło 😉