Zupa z kasztanów
Jesień i zima to okres kiedy chcemy jeść więcej ciepłych potraw. Częściej sięgamy po „cięższe” dania, zupy. Okres ten, ze względu na dłuższe wieczory spędzamy w domu, zapraszamy znajomych. I jeżeli jesteśmy przy takich spotkaniach to czasami fajnie byłoby zaskoczyć swoich gości czymś nowym, ekstra. Taka jest trochę ta zupa, o której już tyle słyszałam i do której przygotowania zabierałam się chyba dwa lata. Nie wiem sama czy się bałam, ale nie minęło 15 minut a zupa była ugotowana, zmiksowana i mogłam ją podawać.
Do przygotowania zupy (4 bulionówki, dość pełne) potrzebujemy (oryginalny przepis Johann Lafer dla Kenwood):
- 2 szalotki
- 500 ml bulionu (ja miałam akurat pod ręką cielęcy)
- 180 g ugotowanych kasztanów jadalnych (kupiłam gotowe)
- 100 ml koniaku (w oryginale biały portwein)
- 100 ml śmietany kremówki + odrobinę do dekoracji (można zastąpić mlekiem kokosowym lub śmietanką kokosową)
- pietruszka posiekana do dekoracji
- tłuszcz do smażenia (w oryginale 50 g, ale ja dałam 1 łyżkę masła )
- sól, pieprz do smaku (dość sporo, bo zupa jest słodkawa)
Szalotki obieramy i podsmażamy w garnku aż będą szkliste (2-3 minuty na średnim ogniu) po czym dodajemy kasztany. Po chwili dodajemy koniak, bulion i śmietanę. Całość gotujemy z 5- 10 minut po czym blendujemy. Podajemy gorące posypane pietruszką, dodatkowo możemy wierzch ozdobić kleksem ubitej śmietany. Smacznego!
Nigdy nie robiłam zupy z kasztanów 😉 Muszę to zmienić 🙂
Jeszcze nie jadłam, ale bardzo smacznie się prezentuje 🙂
Polecam, nie tylko ekstra okazje 🙂
Smaczna i bardzo ładna zupa 🙂
Dziękuję 😀
intrygujący przepis! 🙂
Uwielbiam takie nietypowe dania, kasztany jadalne uwielbiam, bardzo mnie intryguje to połączenie z koniakiem i spróbowałabym zastąpić śmietanę mlekiem kokosowym 🙂
Koniak też trochę słodkości daje zupie i jeżeli komuś takie połączenie nie odpowiada, to można by dodać wina białego. Ojjjj tak z mleczkiem kokosowym to będzie istna rozpusta!
Niezwykle intrygujące danie. Muszę koniecznie wypróbować przepis. Fascynujące połączenie składników: kasztany i koniak 🙂
do kasztanów przymierzam się od dłuższego czasu, ale chyba wreszcie muszę sama ich spróbować 🙂